środa, 17 marca 2010

schowamciędoróżowegokapelusza.

chodź do mnie. schowam cię do mojego różowego kapelusza. będę cię miała tylko dla siebie. podrapię trochę za uszkiem, podrażnię, zrobię co chcę. jesteś mój, taki schowany w moim kapeluszu. taki samotny, na samym dnie. ale jednak mój, świadom tego, że nie oddam cię nikomu. będę pociągała za sznureczki przywiązane do twojego ciała, będziesz robił to, co ja ci każę. będę twoim bogiem, twoim władcą, a ty będziesz moim podwładnym, niezależnie od tego czy chcesz, czy nie. moje chęci będą twoimi chęciami. taki już mój fetysz. potem podrapię za uszkiem i wyrzucę cię z mojego różowego kapelusza, by szukać kolejnych ofiar.
chodź do mnie. schowam cię do mojego różowego kapelusza...

sobota, 13 marca 2010

wąskieuliczkibarcelony.

przechadzała się wąskimi hiszpańskimi uliczkami. było dość gorące popołudnie. mijały ją roześmiane, rozgadane dzieci. wyszła na jakiś plac. nie wzięła ze sobą planu miasta. tym razem nie miała ochoty godzinami szukać na mapie zabytków, które warto odwiedzić. teraz chciała poznać Barcelonę. chciała ją ujżeć taką, jaka jest na prawdę. stanęła przy jakiejś fontannie. rozejrzała się dookoła. jej oczom ukazała się śliczna, mała kawiarenka. ruszyła powoli w jej stronę. usiadła na jednym z krzeseł. wzięła do rąk menu. podszedł do niej przystojny kelner i spytał się jej na co ma ochotę. w jego głosie słychać było ten śliczny, hiszpański akcent. zamówiła kawę, mężczyzna odszedł od jej stolika. w tle słychać było szarpanie gitarowych strun. szukała osoby, która wydobwała tak piękne dźwięki z gitary. w końcu jej oczom ukazał się młodzieniec o hiszpańskiej urodzie, wczuwający się w grę. nie mogła oderwać wzroku od palców tańczących po wszystkich strunach. zamknęła oczy i wsłuchiwała się w każdy dźwięk dobiegający ze strony fontanny. w końcu ocknęła się gdy poczuła, że ktoś się zbliżył.
- your coffee - usłyszała okaleczony angielski kelnera.
- thank you. - odpowiedziała, uśmiechając się.
siedziała tam aż do zachodu słońca, pijąc kawę za kawą. nie umiała opuścić tego miejsca. póki on grał, ona go słuchała. uwielbiała leniwe, hiszpańskie popołudnia.

czwartek, 4 marca 2010

lubiłaspijaćpiankęzcappucino.

leżała na łóżku przykryta ciepłym, miękkim kocem. na jej kolanach wiercił się i przeciągał co jakiś czas szary kot. jej twarz rozświetlało światło padające z ekranu laptopa. weszła na pierwszy lepszy czat, musiała się oderwać od codziennego świata, bo wiedziała, że długo tak nie pociągnie. nagle w rogu ekranu pojawił się komunikat: "użytkownik matthew wysłał do ciebie wiadomość". otworzyła okienko.
- cześć mała - ujrzała.
po raz pierwszy weszła na czata, nie wiedziała co ma odpisać.
-witaj. sorry, jestem tu nowa, nie orientuję się za bardzo - stwierdziła, że to będzie odpowiednie.
- oo, to mam nadzieję, że zachęcę cię do zawierania nowych znajomości. opowiedz trochę o sobie.
nie chciała się ujawniać, wolała odkryć przed kimś swoje prawdziwe ja pod tajemniczym nickiem, nie lubiła zdradzać swojej osobowości.
- wolałabym bezimiennie, nie lubię zdradzać swojej osobowości. chcę, żebyś poznał moje prawdziwe ja pod moim nickiem i chcę, żebyś kojarzył mnie z tą nazwą, a nie z jakimś beznadziejnym imieniem, które nosi wiele kobiet na tym świecie.
- okej, nie zmuszam do niczego. w takim razie opowiedz trochę o sobie, co lubisz robić, czemu weszłaś na czata, spowodowało to złe samopoczucie czy nie, opowiadaj.
przez dziesięć minut zastanawiała się co ma odpisać. miała mu powiedzieć, że lubi słuchać muzyki, jeździć na rowerze i opalać się na plaży? nie, to nie było odpowiednie. miała ochotę się przed nim zupełnie otworzyć, w końcu to tylko znajomość internetowa, która kończy się wraz z wylogowaniem.
-chcesz wiedzieć? proszę. gdy zamawiam cappucino spijam całą piankę z wierzchu i nie zwracam zbytniej uwagi na całą kawę, która została, będąc zimą na plaży zbieram muszle, ale tylko te połamane, wiosną co tydzień kupuję bukiet świeżych stokrotek i jednego słonecznika. jestem marzycielką, mimo że z zewnątrz wyglądam jak normalna kobieta, która co rano szybko pije kawę, zakłada buty i biegnie do pracy, żeby się nie spóźnić, bo szef się wścieknie. w rzeczywistości nie otwieram się przed nikim tak, jak przed tobą, ale w końcu to krótka znajomość internetowa, zaraz się skończy - wysłała.
cisza. czeka, co odpowie jednodniowy znajomy.
- nie spodziewałem się aż tak szczerej odpowiedzi. zaskoczyłaś mnie. wiesz, wiele osób już poznałem w taki sposób, ale żadna nie opowiadała o sobie w taki sposób. widzę, że jeszcze są ludzie, którzy doceniają piękno tego świata. ale wybacz, twój scenariusz pasuje do długotrwałej znajomości, wręcz wymarzonej. ja niestety takiej nie szukam. co wieczór zasiadam do komputera i poznaje wiele kobiet. pisałem z dziwkami, kobietami po czterdziestce, wdowami, pannami czy nawet nastolatkami. każda jest inna, ale każda po tym jednym wieczorze klika "wyloguj" i na tym kończy się nasza znajomość. mam nadzieję, że  będziesz szczęśliwa. poznałem kolejną kobietę, która powiedziała jaka jest na prawdę, streściłaś mi krótką historię swojego życia, a teraz żegnam. zaraz kliknę w szarą ikonkę i wszystko zniknie. a jutro kolejna z dziewczyn opowie mi o sobie. trzymaj się, życzę ci powodzenia, bo nic innego mi nie pozostało.
"użytkownik matthew wylogował się"
wybuchnęła płaczem. rzeczywiście chciała być szczęśliwa i znów spijać piankę z cappucino.