siedziała na pomoście. słońce akurat chowało się za drzewami. woda delikatnie muskała co jakiś czas jej stopy. resztki słonecznych promieni oświetlały jej twarz. w dłoni ściskała bukiecik z polnych kwiatów.
- Val, tu jesteś - odezwał się głos zza jej pleców. - wszędzie Cię szukałem.
odwróciła się. to był on. uśmiechnęła się do niego, ale nie odezwała się ani słowem.
przysiadł się do niej. jego stopy całkowicie zanurzyły się w wodzie. znowu puściła do niego uśmiech. zaczęła poprawiać bukiecik. wyciągnęła rękę z kwiatami w jego stronę. przyjął od niej prezent. jego ręka skierowała się ku jej brzuchowi. miała na sobie koszulę w kratkę zasłaniającą tylko jej piersi. zaczął ją delikatnie gładzić. położyła się. on zaś nabrał trochę wody i polał jej brzuch. krople spływały powoli po jej biodrach. wzdrygnęła się, było jej przyjemnie. przybliżył się do niej, zaczął układać na niej kwiaty, które przed chwilą dostał w prezencie. oparł głowę o jej brzuch.
było jej dobrze, nie miała zamiaru się nigdzie ruszać. było jej tu najlepiej w życiu.