poniedziałek, 7 czerwca 2010

piskoponhukcisza.

dwudziesta trzecia czterdzieści pięć.
przechadzała się po uliczkach swojej dzielnicy. blask ulicznej latarni odbijał się w łzie spływającej powoli po jej policzku.
nie ufaj facetom.
obiecują ci wszechświat, wszystkie cuda ziemi. szepczą czułe słówka, pieszczą, karmią cię gwiazdką z nieba, zrywają polne kwiaty, wmawiają jak bardzo cię kochają. przyrzekają, że nie opuszczą do końca swojego życia, że innej przecież nie ma i nigdy nie będzie. pobawią się tobą przez pięć minut i oddadzą na stos rzeczy zużytych. ranią. mijają cię na ulicy bez słowa, nie zauważają, bo są zajęci inną, innej obiecują cały świat.
na ulicy nie było wielkiego ruchu. a ona, zaślepiona nim weszła wprost pod koła rozpędzonej osobówki. pisk opon. huk. cisza. słychać tylko dźwięk syreny z oddali.
nie ufaj facetom.